piątek, 17 października 2014

Jeszcze wczoraj...

Jeszcze wczoraj byłeś tu z nami...rozmawiałeś, śmiałeś się, pracowałeś... piłeś z nami ciepłą kawę z dwiema łyżeczkami cukru, za każdym razem zadając pytanie czy jest posłodzona...jeszcze wczoraj jedliśmy wspólny obiad, opowiadając co u nas....jeszcze wczoraj mówiłeś, że tak bardzo nie lubisz zimy... i tej pracy do której miałeś iść jeszcze zaledwie 7 razy...jeszcze wczoraj snułeś plany na przyszłość, chciałeś kupić działkę i marzyłeś o wnukach...jeszcze wczoraj widziałam Twoje spracowane ręce, Twój uśmiech, słyszałam Twój głos...jeszcze wczoraj tu byłeś...dziś mija 2 lata jak nie ma Cię z nami...a ja czuje jakby to było wczoraj...

Znów jest październik...przeklęty październik....kolejny bez Ciebie...idzie zima i święta ...kolejne bez Ciebie..nic już nie jest takie same...nie ma Ciebie...

Mówili czas leczy rany, chyba jestem wyjątkiem... tęsknie dziś bardziej niż wczoraj, a zapewne mniej niż jutro...codziennie myśląc że bardziej się nie da...jutro znów się przekonam, że to możliwe. 
Trudno nawet ująć w słowa to co czuje, to co mam w głowie od 2 lat...nic nie jest w stanie tego opisać, tej pustki, żalu i rozpaczy jaka wciąż we mnie siedzi. 

Tyle mam Ci do powiedzenia...do pokazania...zostałam matką...masz wnuczkę...cudowną, jedyną, wspaniałą w każdym calu, w każdym skrawku jej malutkiego ciałka widzę jej doskonałość...tak bardzo żałuje, że nie możesz jej przytulić, wziąć na ręce, pójść z nią na spacer, nazbierać kasztanów...byłaby spełnieniem Twoich marzeń...tyle sie u nas dzieje Tato...tyle razy łapie za telefon by do Ciebie zadzwonić, opowiedzieć...tyle razy, powtarzam sobie jak bardzo mi Ciebie tu i teraz brakuje...tak bardzo tęsknie...

Dwa lata temu świat runął mi na głowę...nie zrozumie ten, który nie doświadczył, nie przeżył, nie poczuł.. dwa lata temu w jednej chwili wszystko się skończyło i nic już nie jest takie same...nigdy nie będzie...

Tato tęsknie i czekam na nasze spotkanie ...wtedy wszystko Ci opowiem...




11 komentarzy:

  1. Siedzę, czytam i ryczę jak bóbr. Słowa piękne i prawdziwe.Doświadczyłam...straciłam mamę i brata w wieku 14 lat, dwa dni temu minęło 14 lat, a ja nadal nie mogę się z tym pogodzić i nigdy nie pogodzę, nie potrafię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z odejściem najbliższych chyba nie da sie pogodzic....czas nie leczy ran...zdecydowanie nie...bardzo mi przykro z powodu Twojej ogromnej straty

      Usuń
  2. Długo się wahałam czy pisać.. bo pod tak osobistym i pełnym emocji postem żadne słowa nie będą odpowiednie... wiedz tylko, że pamiętam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyle myśli w głowie po tym co napisałaś. Leżałam wczoraj obok mojej córki w ciszy nocy i płakałam. Że Twój tata był ojcem, że my jesteśmy matkami, że wszystko się kończy, że mamy niewielki wpływ na to co nas spotka. Cieszmy się każda minutą, każdą sekundą którą nam podarowano na bycie dla siebie nawzajem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak...człowiek jest tuitaj tylko na chwilę, a czesto o tym zapominamy...w chwili śmierci każdy z nas będzie tak naprawdę sam mimo tego że jest matka, zoną córką, siostrą itd. szkoda tylko, że niektorzy musza odejsc tak szybko...tak wiele tu pozostawić..nie mając na to zadnego wpływu...

      Usuń
  4. Zawsze myślałam, że czas leczy rany, że z odejsciem bliskiej osoby jak to mówią mozna sie pogodzic.... do czasu aż mnie to spotkało:( Minęło półtorej roku i z każdym dniem jest coraz gorzej! Mam straszny wyznacznik czasu... moja córeczka. Mojej mamy nie ma dokładnie tyle ile ma moja córeczka. Cały czas mam w głowie nasze rozmowy, nasze rozmyslania jak to bedzie jak dziecko przyjdzie na swiat, że mi pomoże, że wszystko będzie dobrze. Los chciał inaczej, odeszła nagle i zostałam sama, została pustka. Tylko dlaczego akurat w takiej chwili?! I jeszcze czesto slysze pytania ludzi, w stylu "to co twoja mama nie zobaczyla twojego dziecka?" to myślę, że ludzie sa bezduszni:(

    OdpowiedzUsuń