wtorek, 17 czerwca 2014

Małż budowniczy ...

Zgodnie z obietnicą... przedstawiam arcydzieło Małża :) pomimo moich wątpliwości i prób wymuszenia zakupu gotowej altany, uparty Małż postawił na swoim i zbudował altanę sam :) po wielu godzinach pracy na ogródku, malowania, cięcia i mierzenia wreszcie stoi :) Małż dumny i blady na każdym kroku powtarza.." a widzisz, wybudowałem :) " i muszę przyznać, że trochę mi głupio, że nie dowierzałam i próbowałam ugasić jego zapał bo efekt końcowy bardzooo mi się podoba :) Tak więc kochany Małżu jestem z Ciebie dumna i obiecuje do końca naszych wspólnych dni całować twe spracowane dłonie za tę cudna altanę która stoi na naszym ogródku , co nie zmienia faktu żeś uparty jak osioł :)

Zgodnie z zarządzaniem Malża podkreślam, że obok altany wydzielone już zostało miejsce na murowaną grillo-wędzarnie, którą Małż samodzielnie wykona, a więc prace nie zostały ukończone :)

A żeby było mało, Małża zapał nie gaśnie i kopie już miejsce pod baseniskoo w którym będziemy chłodzić nasze skromne pupy :)









Obiektywnym okiem :)


















czwartek, 12 czerwca 2014

Kreatywna matka polka :)

Jak tylko uda mi się znaleźć chwilkę czasu (drzemka Zosi) lecę biegiem żeby zasiąść przy maszynie i na szybciocha coś stworzyć :) rzeczy powstają zwykle w mniej więcej godzinę czasu, może nie są idealne ale według mnie mają swój styl i to w nich lubię :) no i są niepowtarzalne :)








niedziela, 8 czerwca 2014

Półroczna Zosia i ZOO :)

Z okazji ukończenia przez naszą damę pół roczku, wybraliśmy się do ZOO :) w zeszłym roku byliśmy tam jak Zosia siedziała w brzuchu i miała parę milimetrów, teraz już z pełnym wyposażeniem i z naszym kochanym dzieciem rozpoczęliśmy zwiedzanie :) Wyprawa zaczęła się rano, bo chcieliśmy uniknąć upału, co przy okazji ochroniło nas od tłumu ludzi :) Zosia ze swojego powozu podziwiała , wzdychała i popiskiwała na zwierzynę, przycinając sobie co jakiś czas komara, my zaś z Małżem zmuszeni byliśmy przełazić całe Zoo bo nikt nam powozów nie zabrał :P Z racji naszej odwiecznej diety jak zwykle zahaczyliśmy o budkę z fast foodem :P a Zosię uraczyliśmy ziemniaczkami ze szpinakiem :) Cała wyprawa zakończyła się pysznyymi lodami u babci Grażynki :)