poniedziałek, 30 grudnia 2013

OKUPANT :O

W naszym łożu - MAŁŻEŃSKIM ŁOŻU !- pojawił się OKUPANT :O
Pamiętam jak zawsze zarzekaliśmy się z małżem, że nasze dziecko bedzię spało samo w łóżeczku lub kołysce powtarzając że łoże małzenskie jest jak sama nazwa wskazuje dla małżonków i nie ma w nim miejsca dla dziecka. Nasze postanowienie oczywiście legło w gruzach otóż  od 3 tygodni nasze łoże jest pod zaborami :) OKUPANT który się w nim pojawił  zajmuje środkowe miejsce i co jak co, ale widok tej małej istotki przeciagającej się nad ranem jest ważniejszy niz jakiekolwiek postanowienia :P

A tu OKUPANT :)




Obiektywnym okiem :)












niedziela, 22 grudnia 2013

Małża pochłonęła bezgraniczna miłość...

...bez wątpienia, małż zakochał się bez pamięci w swojej dziedziczce :) widze jak na nią patrzy, jak przytula, całuje i z jaką miłością i poświęceniem wyciera jej obsrany po raz setny tyłek o 3 nad ranem :) gada do niej non stop chyba nawet wiecej niż ja :P  a to Ci dopiero  Małż :)



piątek, 20 grudnia 2013

Zosia na spacerze :)

Po moim 11-dniowym cierpieniu i zbawiennym ściągnięciu szwów w które jak się okazało został wszyty nerw wkońcu zaczęłam dochodzić do siebie , tak więc postanowiłam wybrać się z Zosią i małżem na krótki spacer :) Zapakowaliśmy Zośkę tak że ledwo się ruszała, a z wózka widać było jedynie jej oczęta i nos :) myślałam, że świerze powietrze zadziała na nią nasennie i padnie koło 20... teraz jest 22.29 Zosia ma oczy jak 5 złotych i chyba nie ma zamiaru oddalać się do Morfeusza ;/








piątek, 13 grudnia 2013

Godzina ZERO :)

Wybiła 8 grudnia 2013 roku :)

Niedziela godzina 6.40 odeszły mi wody :) obudziłam małża bo sama nie wiedziałam czy to napewno wody płodowe, chociaz teraz myśle ze to było oczywiste :) bez paniki zjedlismy sniadanie, poszłam się wykąpac i umalować, małż  przyciął swój zarost coby sie ładnie na porodówce prezentować :) w międzyczasie zadzwoniłam do mamy i do położnej która stwierdziła że spokojnie mamy sie szykować do szpitala. Około 11 byliśmy gotowi :) nic mnie nie bolało, czułam się świetnie więc pomyślałam ze to falszywy alarm, małż zabrał więc bony do croppa na wypadek gdyby nas do szpitala nie przyjęli żeby w drodze powrotnej je wykorzystac. Dojechaliśmy, nie kazałam brać małżowi torby z auta bo myślałam ze nas oddelegują do domu ,na miejscu czekała już nasza polożna, która wylała ze mnie pozostałości wód plodowych i oznajmiła że mamy sie przebrać i zaprasza na blok porodowy :) byliśmy w szoku że to już, że jak to przecież nic mnie nie boli to jak mam rodzić ?? na bloku byliśmy przed 12, dostałam kroplówe ba wywołanie skurczów, jednak nie bardzo na mnie działała, dopiero końska dawka sprawiła że coś zaczęłam czuć :) jakieś 0,5 godziny póżniej już zwijałam się z bólu, trochę pocierpiałam potem przyszło zbawienie w postaci anestezjologa który dwa razy wkłuwał mi się w kręgosłup :) po jakiś 10 minutach stwierdziłam że moge tańczyć, było mi błogo i cudnie, nic nie bolało :) małż w międzyczasie kupił na allegro lampki do naszej choinki :P jak znieczulenie przestawało działać czyli około 15 miałam już 8 cm rozwarcia i ból stawał się nieznośny, ale położna stwierdziła że juz nie dostane kolejnej dawki bo zaczynają się bóle parte, których bałam się najmniej a okazały się najgorsze. Myślałam że umre, że nie dam rady, nie wiedziałam co się dzieje bo ból zapierał mi dech w piersiach. Parłam przez jakieś 20 minut, wysiłek niesamowity... popękały mi naczynka na dekolcie i przy ustach, pękło także moje krocze , które na koniec zostało jeszcze potraktowane nożyczkami :) małż był cały czas przy mnie, chyba bardziej przerażony niż ja bo aż zaniemówił co w jego przypadku jest conajmniej dziwne :P O godzinie 16.15  stał się cud, na świat przyszła Zosia 3100g i 52 cm naszego szczęścia :) Cała nasza trójka płakała, my z małżem chyba głośniej niż ona :) W tamtej chwili zmieniło się wszystko, świat na chwilę się zatrzymał i od tego momentu  zaczął kręcić się wokół tej małej istotki :)




sobota, 7 grudnia 2013

ooo choinka :)

A u nas już świątecznie :)
dziś małż sprowadził nam do domu piękną choinkę, teraz trzeba ją tylko przystroić i zamontowac jakieś świecidła :)
okno sypialniane też już świeci płatkami śniegu :) muszę jeszcze zajrzeć do kartonu z ozdobami bo sama nie wiem jakie cuda tam pochowałam :)




środa, 4 grudnia 2013

39 tc

No tak 39 tydzień ciąży, a ja nadal w dwupaku, cos sie tej Zosi do nas nie śpieszy, trzeba by ją może czyms przekupić żeby już wyłaziła :P nie pozostaje nam nic innego niż czekanie, choc moja cierpliwośc i tak jest wieksza niż małża który w środku nocy potrafi sie mnie pytać czy to już :P

Bilans zysków i strat:

  • 10 kg na plusie
  • rozstępów brak
  • opuchlizna ma się świetnie
  • ciśnienie szaleje
  • ogromnyyy brzuchool
  • obolałe plecy
Ostatnimi czasy ciągble bym spała, chyba organizm przygotowywuje sie do braku snu który już niedługo nas czeka :P ale zeby nie było tak kolorowo, to spac mogłabym całymi dniami za to w nocy jestem na wiecznym czuwaniu :P i chyba nie musze pisac jak bardzo irytuje mnie słodko chrapiący obok małż :P



poniedziałek, 2 grudnia 2013

Moda według małża :)

Przedstawiam zestaw dla Zosi na spacery z tatą :)

p.s. małż koniecznie chciał czachy , to niech ma chociaż jeden zestaw :P


Małżowe mufinki :)

Zmotywowany finałem master-chefa małż wziął się wczoraj za robienie mufinek. Jako posłuszna i pomocna zona obierałam orzechy :D żeby nie było że nie pomagałam :P Małż dodał do mufinek orzechy włoskie i laskowe i obowiązkowo czekoladę , efekt był PYSZNY!!!!

Stanowisko do pracy gotowe :)



PIECZEMY :)

GOTOWE Mufinki a'la MAŁŻ :)