piątek, 18 lipca 2014

Ahhhh Połoniny ...

Udało się w tym roku wdrapać na Caryńską, i całe szczęście bo brakowało mi widoków zapierających dech w piersiach, takich na które można patrzeć godzinami i na chwile zatrzymać czas stojąc na szczycie, nie da sie opisać słowami trzeba, wejść, spocić się, zmęczyć, zasapać i  poddać ze 3 razy po drodze żeby na końcu napawać się tym widokiem i chłonąć tyle ile się da by jak najdłużej zapamiętać. 
W zeszłym roku pomimo moich chęci pomysł wyjścia w góry szybko wybito mi z głowy, obiecałam sobie że w przyszłym roku wdrapiemy się w trójkę, ale po przemyśleniu wszystkich za i przeciw Zosia została z babcią, i po drodze milion razy powtarzałam sobie w głowie, że dobrze zrobiliśmy , bo ona juz ciężka, mogłaby marudzić, na szlaku ślisko, a na górze wieje, na łąkach gorąco i tak w kółko ale na szczycie tak bardzo żałowałam że nie mogę jej tego wszystkiego pokazać, że nie widzi tego co ja, że nie czuje...

Córciu moja kochana, Mamusia obiecuje że wdrapie się z Tobą, na te Połoniny tyle razy ile tylko będziesz chciała a nawet o lasce możesz mnie tam zatargać i nie słuchaj mojego marudzenia i narzekania żem za stara , że siły nie mam, Obiecuje Ci że kiedyś razem będziemy na szczycie :)








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz