Zazdrość... pojęcie nie dające mi spokoju od czasu gdy dowiedziałam się o drugiej ciąży, każdy mnie straszył że Zosia będzie starszą zazdrosną siostrą która z kochanego dziecka zmieni się w łobuza chcącego za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę rodziców, którzy dotychczas należeli tylko do niej i 100% swojego czasu poświęcali właśnie jej. Wiele razy zastanawiałam się czy decyzja o drugim dziecku tak wcześnie jest słuszna. Bo przecież Zosia jest jeszcze taka mała, nie zrozumie, nie pojmie, a ja dzieląc swoją uwagę na dwójkę dzieci zrobię jej krzywdę. Od początku ciąży starałam się przygotować Zosię na zmiany które nas czekają, uczyłam ją jak największej samodzielności adekwatnej do jej wieku by potem również i mi było łatwiej ogarnąć dwójkę maluchów. Od początku starałam się uwrażliwić ją na malutkie dzieci na ich delikatność i kruchość. Po przyjściu ze szpitala wraz z nowym członkiem rodziny wręczyłam Zosi lalkę jako prezent od siostry, Zosia zaś wręczyła jej jedną ze swoich zabawek, chodziło o to by pierwsze skojarzenie było jak najbardziej pozytywne. Lalka była również świetnym pomysłem ze względu na to ze gabarytami przypominała noworodka, mogłam więc tłumaczyć Zosi jak się z nią obchodzić nie używając Tosi jako manekina :P Ku mojemu zdziwieniu Zosia sama zaczęła naśladować czynności które wykonywałam przy Tosi na swojej lalce. Reakcja Zosi na siostrę w sumie od początku była pozytywna, pierwsze dni były dla niej nowością dlatego była trochę zdezorientowana, ale szybko oswoiła się z obecnością Tosi. Dziś Tosia kończy 3,5 miesiąca I nie wyobrażam sobie ze kiedyś jej nie było, dla mnie one tworzą całość, nie rozłączny komplet i jakoś nie widzę by Zosi było z tym źle. Pewnie wielu sobie teraz myśli ze pisze tak bo w sumie co mam napisać innego, ze Zosia dłubie Tosi w oku gdy ja nie widzę albo buja w huśtawce do tzw. Rundy bundy :p ja tymczasem nic nie muszę kolorować bo Zosia serio super sprawdza się w roli starszej siostry :) Nie mam pojęcia od czego to zależy ze jedne dzieci tak źle reagują na rodzeństwo ,a inne wręcz przeciwnie, ja w każdym ze bądź razie nie mogę narzekać. Może to kwestia tego ze podświadomie nastawiłam się na najgorsze, a teraz miło się zaskoczyłam :) będąc jeszcze w ciąży często wyobrażałam sobie jak to będzie jak juz urodzę... widziałam siebie z roztarganymi włosami, 5-cio dniowym makijażem i workami pod oczami po samą brodę , siedzącą na środku ogromnego bałaganu z jednym dzieckiem na rękach i drugim biegającym po domu z co najmniej kilku godzinną rozmazaną kupą na tyłku, której nie miałam czasu przebrać. Rzecz ma się jednak inaczej ku mojej uciesze :) codziennie spaceruje w pełnym makijażu z dwójką czystych i najedzonych dzieci mało tego dzieci mają uśmiech na twarzach,a ja lakier na paznokciach, wiec n ie taki diabeł straszny...
Podsumowując Zosia bez wątpienia przepada za Tosią i stanowi dla niej najciekawszy obiekt biegający po całym domu :)
ps. Dziewczynki kochamy Was całym sercem, ale obiecuję ze jeśli któregoś dnia znajdę Wasze powyrywane sobie nawzajem włosy usunę tego posta !!!
poniżej nasz komplet :)
wtorek, 20 października 2015
czwartek, 1 października 2015
Obiektywnym okiem- Tosia
Zosia była o ile dobrze pamiętam w przedostatnim poście, więc teraz czas na Tosie , co jak co, ale sprawiedliwość musi być :)
Matka oddala się do krainy Morfeusza (wreszcie ) a tymczasem poniżej nasz słodziak :)
Matka oddala się do krainy Morfeusza (wreszcie ) a tymczasem poniżej nasz słodziak :)
poniedziałek, 21 września 2015
Matka wyrodna :P
Każdemu się należy odrobina luzu...a matkom w szczególności, o tych podwójnych juz nie wspominając :) Nie ma nic lepszego niż doładowanie akumulatorów w doborowym towarzystwie, przy dobrej muzyce i z lampka wina tudzież innego relaksującego trunku w dłoni :P
Stała się rzecz niesłychanie ważna , otóż jedna z moich E. została żoną czyt. kurą domową, piorącą brudne baty i skarpety swego ślubnego z perspektywą babrania się w kupach przyszłego potomka :)
( ps. moja kochana wspominałam Ci już że małżeństwo jest piękne a macierzyństwo jeszcze piękniejsze ??? :P ) a więc nadejszła wiekopomna chwila i matka mogła się bez żadnych skrupułów wyrwać z domu pozostawiając swe latorośle jak zwykle pod najlepszą opieką babci i ciotek :)
Celebrację wolności rozpoczęłam na niezapomnianym wieczorze panieńskim ( dziewczyny wracały z disco podczas gdy ja wstawałam na pierwsze karmienie :P takie tam uroczki bycia matką :P ) jednak do godziny 24 byłam bestią wypuszczoną z klatki, pijącą , jedzącą i drącą bez umiaru swą jakże uradowaną gębę. Moje miejsce przypomniało mi się w momencie powrotu do domu, otóż prawie nie połamałam nóg biegnąc z wytrzeszczonymi gałami w kierunku miejsca swego meldunku ( nie zwariowałam, po prostu zapomniałam juz jak to jest wracać samemu do domu o tak póżniej porze :P :) Dziewczyny było bosko :)
Od tego wieczoru wyczekiwałam prawdziwej wolności bo ku mej uciesze wesele było wyjazdowe :) Pierwszy weekend tylko we dwójkę od nie pamiętam kiedy :P Wyszykowani i zadowoleni z mym Małzem ruszyliśmy na weselicho :) Małż jak zawsze był królem parkietu ...sunął na nim niczym travolta, deptając przy tym mój błękitny "obuw" zakupiony specjalnie na tę okazje ( zatańczył aż jedną piosenkę, jednak widząc jego wygibasy dalej nie naciskałam ...:P ) Podsumowując...Małż spędził wesele w swym ulubionym miejscu czyli blisko jedzenia i picia, pilnując żeby szkło się nie męczyło :P ja natomiast zeszłam z parkietu jako jedna z ostatnich (odciski mam do dziś ) ZABAWA BYŁA PRZEDNIA !!!
p.s. Kochani moi jeszcze raz dziękujemy za świetną zabawę w cudownym towarzystwie :) Towarzystwu dziękuje za niezapomniane wygibasy i wspólnie spędzony weekend :) -musimy to powtórzyć :)
co do moich akumulatorów, to zostały rozładowane na drugi dzień :)
A tu matka na wolności ...:)
Stała się rzecz niesłychanie ważna , otóż jedna z moich E. została żoną czyt. kurą domową, piorącą brudne baty i skarpety swego ślubnego z perspektywą babrania się w kupach przyszłego potomka :)
( ps. moja kochana wspominałam Ci już że małżeństwo jest piękne a macierzyństwo jeszcze piękniejsze ??? :P ) a więc nadejszła wiekopomna chwila i matka mogła się bez żadnych skrupułów wyrwać z domu pozostawiając swe latorośle jak zwykle pod najlepszą opieką babci i ciotek :)
Celebrację wolności rozpoczęłam na niezapomnianym wieczorze panieńskim ( dziewczyny wracały z disco podczas gdy ja wstawałam na pierwsze karmienie :P takie tam uroczki bycia matką :P ) jednak do godziny 24 byłam bestią wypuszczoną z klatki, pijącą , jedzącą i drącą bez umiaru swą jakże uradowaną gębę. Moje miejsce przypomniało mi się w momencie powrotu do domu, otóż prawie nie połamałam nóg biegnąc z wytrzeszczonymi gałami w kierunku miejsca swego meldunku ( nie zwariowałam, po prostu zapomniałam juz jak to jest wracać samemu do domu o tak póżniej porze :P :) Dziewczyny było bosko :)
Od tego wieczoru wyczekiwałam prawdziwej wolności bo ku mej uciesze wesele było wyjazdowe :) Pierwszy weekend tylko we dwójkę od nie pamiętam kiedy :P Wyszykowani i zadowoleni z mym Małzem ruszyliśmy na weselicho :) Małż jak zawsze był królem parkietu ...sunął na nim niczym travolta, deptając przy tym mój błękitny "obuw" zakupiony specjalnie na tę okazje ( zatańczył aż jedną piosenkę, jednak widząc jego wygibasy dalej nie naciskałam ...:P ) Podsumowując...Małż spędził wesele w swym ulubionym miejscu czyli blisko jedzenia i picia, pilnując żeby szkło się nie męczyło :P ja natomiast zeszłam z parkietu jako jedna z ostatnich (odciski mam do dziś ) ZABAWA BYŁA PRZEDNIA !!!
p.s. Kochani moi jeszcze raz dziękujemy za świetną zabawę w cudownym towarzystwie :) Towarzystwu dziękuje za niezapomniane wygibasy i wspólnie spędzony weekend :) -musimy to powtórzyć :)
co do moich akumulatorów, to zostały rozładowane na drugi dzień :)
A tu matka na wolności ...:)
Obiektywnym okiem -Zosia :)
Długa przerwa= duże braki :(
Zosia zdążyla się zmienić z pulchnego bobasa w zbuntowaną pannę ( zbliżamy się chyba do sławnego buntu dwulatka, aż dziwnie że moja mama twierdzi ze kiedyś czegoś takiego nie było tak samo z resztą jak znanych teraźniejszym mamom skoków rozwojowych :p )
Obecnie Zosia jest cudownym 22 miesięcznym Łobuzem :) wszędzie jej pełno,a szczególnie tam gdzie być jej nie powinno :) w jej słowniku pojawiają się nowe słowa, szczególnie przez nią lubianym jest słowo "bupa" czyt. Kupa ... no cóż nic co ludzkie nie jest nam obce :)
Swoją drogą Zosia mogłaby zostać mistrzem pantonimy bo komunikuje się z nami przez pokazywanie. Nawet nie da się opisać tego jak świetnie potrafi wszystko pokazać czasami zastanawiam się skąd ma tyle wyobraźni bo potrafi zademonstrować dosłownie wszystko :) np. Zosia kręci się w kółko przy kołysce siostry co oznacza że Antosia się właśnie obudzila i się wierci :) nie muszę chyba pisać jaki mam z niej ubaw :)
Poniżej trochę Łobuza :P
Swoją drogą Zosia mogłaby zostać mistrzem pantonimy bo komunikuje się z nami przez pokazywanie. Nawet nie da się opisać tego jak świetnie potrafi wszystko pokazać czasami zastanawiam się skąd ma tyle wyobraźni bo potrafi zademonstrować dosłownie wszystko :) np. Zosia kręci się w kółko przy kołysce siostry co oznacza że Antosia się właśnie obudzila i się wierci :) nie muszę chyba pisać jaki mam z niej ubaw :)
Poniżej trochę Łobuza :P
Subskrybuj:
Posty (Atom)